Sporą uwagę poświęca się dziś profilaktyce wzroku związanej z wykorzystywaniem urządzeń elektronicznych. Zbyt częste wpatrywanie się w podświetlane ekrany może pogorszyć nasz wzrok. Jednak możemy samodzielnie dostosować sposoby wykorzystywania elektronicznych wyświetlaczy tak, aby jak najmniej obciążały nasze zdrowie. O czynnikach istotnych przy pracy z nowymi technologiami opowiada Paweł Szczerbiński, optyk i optometrsyta, ekspert Krajowej Rzemieślniczej Izby Optycznej.
Wielkość czcionki ma znaczenie!
Jednym ze standardów dzisiejszej pracy biurowej jest tworzenie dokumentów elektronicznych. Najpopularniejsze pakiety programów biurowych oferują szereg możliwych do wyboru krojów fontów (czyli elektronicznych czcionek) oraz dodatkowych elementów zwiększających estetykę tekstu. Zazwyczaj jesteśmy jednak uzależnieni od obwiązujących globalnie standardów. Czy są one bezpieczne dla naszego wzroku?
- Jedną z najpopularniejszych wielkości fontów w dokumentach biurowych jest rozmiar 12, jednak realne „wymiary” znaków na naszym monitorze oczywiście zależą od wykorzystywanej rozdzielczości wyświetlacza, jego przekątnej, a ocena ich wpływu na naszą pracę bazuje na subiektywnym poczuciu komfortu. Co w sytuacji, w której jesteśmy zmuszeni do pisania zbyt małą czcionką? Często najprostsze rozwiązania są najlepsze – zedytujmy tekst na końcu pracy nad nim. W ten sposób podczas jego tworzenia będziemy mogli patrzeć na duże i wyraźne litery. Dlaczego to aż tak ważne? Nierzadko przy zbyt małej wielkości fontu nadmiernie wytężamy swój wzrok, często niebezpiecznie blisko zbliżając naszą twarz do urządzenia. To z kolei może prowadzić do pogłębienia naszych wad wzroku (zwłaszcza jeśli wykonujemy takie czynności w okresie przemęczenia), a także szybkiego zmęczenia naszych oczu – komentuje Paweł Szczerbiński, optyk i optometrysta, ekspert Krajowej Rzemieślniczej Izby Optycznej.
Tylko czcionka ma znaczenie?
Dużo istotniejszym czynnikiem wpływającym na nasz wzrok są tzw. niebieskie fale światła. Wpływają destruktywnie na nasz wzrok, jeśli docierają do oka w zbyt dużym natężeniu. Światło to niesie ze sobą energię, która negatywnie wpływa na zdrowie naszej siatkówki. W dużym skrócie, energia niesiona przez niebieską składową światła ledowego przyspiesza degenerację fotoreceptorów naszej siatkówki, a to właśnie one odpowiadają za widzenie. Człowiek ewolucyjnie przystosowywał się przez setki lat do obserwowania świata, w którym elektronika nie istniała, a to właśnie urządzenia elektroniczne z podświetleniem LED przede wszystkim emitują światło niebieskie. Jak można je ograniczyć?
Jeśli chcemy wyłącznie coś przeczytać, świetnym rozwiązaniem okażą się czytniki elektroniczne bez podświetlenia, imitujące fakturę kartki papieru. Oczywiście korzystając z takich rozwiązań nie zapominajmy o odpowiednim oświetleniu pomieszczenia, w którym czytamy czy chociaż samego czytnika (np. punktowym oświetleniem). Jeśli jednak potrzebujemy pracować nad dokumentem, czytnik nie wystarczy. Wtedy zadbajmy o odpoczynek naszego wzroku, np. dzięki systemowi 3x30: czyli co 30 minut przez przynajmniej 30 sekund, powinniśmy patrzeć w dal na odległość umownych 30 metrów. To pozwoli naszemu wzrokowi, przez lata ewolucji dostosowanemu do widzenia dali, na odprężenie przy bardziej „naturalnych” odległościach. Możemy również skorzystać z dostępnego w sieci oprogramowania do eliminowania światła niebieskiego po zmroku. Taki zabieg poskutkuje lekko zmienioną kolorystyką naszego ekranu, ale wyeliminuje przynajmniej w części szkodliwe dla oczu częstotliwości fal świetlnych. Jeżeli jednak nosimy okulary, warto żeby posiadały odpowiedni filtr redukujący ilość światła niebieskiego. Łatwo takie uszlachetnienie rozpoznać, bo charakteryzuje się poblaskiem niebiesko-fioletowym. Jeżeli u kogoś na okularach można go zauważyć, wiemy że świadomie troszczy się o swoje oczy. Prawie każdy z nas posiada smartfona, w którego zaczynamy się wpatrywać nawet kilka godzin dziennie, a to już klasyfikuje nas do stosowania takiego zabezpieczenia. W tej kwestii na pewno pomoże specjalista w salonie optycznym – dodaje Paweł Szczerbiński.
Przede wszystkim – diagnoza
Należy jednak pamiętać, że jeśli zauważymy u siebie problemy ze wzrokiem, nic nie zastąpi nam diagnozy specjalisty. Warto poświęcić swój czas na wybór odpowiedniego optyka. W odróżnieniu od nastawionych na szybką sprzedaż sieci, w profesjonalnym salonie optycznym specjalista przeprowadzi z nami dokładny wywiad, pytając o styl życia, wykonywane obowiązki oraz oczekiwania od ewentualnych narzędzi korygujących wzrok.
- Pewni o zdrowie swoich oczu możemy być tylko wtedy, kiedy nasz cały układ wzrokowy działa poprawnie. Jego stan może ocenić profesjonalista w salonie optycznym. Jeżeli np. czytanie po niedługim czasie staje się męczące lub korzystanie z urządzeń elektronicznych wywołuje u nas zaczerwienienie i łzawienie oczu to znak, że powinniśmy zgłosić się do specjalisty – podsumowuje Paweł Szczerbiński.
Więcej informacji na temat wad wzroku, sposobów ich korekcji oraz specjalistycznych badań można znaleźć w filmach edukacyjnych Krajowej Rzemieślniczej Izby Optycznej, zrealizowanych pod merytorycznym patronatem Wydziału Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, z udziałem optyków, optometrystów i okulistów. Materiały dostępne są pod adresem: http://www.krio.org.pl/